Na samym początku trzeba zaznaczyć, że dbanie o rower, to nie tylko kwestia ładnego wyglądu i bezproblemowej eksploatacji, lecz przede wszystkim bezpieczeństwo. Wyrabiając w sobie nawyk czyszczenia, konserwacji i sprawdzania podstawowych elementów naszej maszyny, minimalizujemy ryzyko awarii, której konsekwencją może być nawet wypadek. Skorodowany łańcuch może się zerwać, zużyte klocki hamulcowe mogą uniemożliwić skuteczne wyhamowanie w sytuacji awaryjnej, a poluzowane śruby zakresowe przerzutek mogą doprowadzić do spadnięcia łańcucha z zębatki, co w skrajnych przypadkach może skutkować poważnymi uszkodzeniami, zablokowaniem koła i w konsekwencji nawet wypadkiem.
Oprócz poszczególnych narzędzi oraz specyfików, o których dalej, podstawową rzeczą, ogromnie ułatwiającą prace przy rowerze, jest stojak rowerowy.
Zacznijmy od rzeczy najbardziej podstawowych, którym poświęcamy najwięcej czasu i od razu obalmy jeden z największych rowerowych mitów. Otóż istnieje powszechne przeświadczenie, że cały napęd powinien być smarowany: łańcuch, zębatki kasety, zębatki korby… Naturalnie jest to nieprawda i bardzo duży błąd, który skutkuje skróceniem żywotności napędu. Łańcuch powinien być naoliwiony tylko od wewnątrz, a więc przede wszystkim rolki w ogniwach. Nadmiar smaru należy usunąć, w innym przypadku przykleją się do niego drobinki m.in. kwarcu (składnika piasku) i będzie działał na zębatki jak pasta ścierna, powodując ich szybsze zużycie.
Istnieje kilka metod i podejść do tematu czyszczenia i konserwacji łańcucha. Najwięksi perfekcjoniści kupują 3 łańcuchy do nowego napędu i zakładają je rotacyjnie co kilkaset kilometrów przebiegu. Wydłuża to żywotność całego mechanizmu przeniesienia napędu, jednak przez czasochłonność tej procedury, zaleca się ją raczej do droższych grup napędowych.
Najbardziej wskazane jest po prostu czyszczenie regularne – po każdej dłuższej przejażdżce przy dobrej pogodzie i każdej, nawet najkrótszej, w mokrych warunkach. Wystarcza szmatka, np. ze starej bawełnianej koszulki, jakiś odtłuszczacz bądź dedykowany specyfik do czyszczenia łańcuchów i kilkanaście obrotów korbą.
Najpopularniejszą metodą pozostaje jednak rozpięcie łańcucha, wrzucenie go do butelki z szeroką szyjką do połowy wypełnioną np. benzyną ekstrakcyjną i zrobienie tzw. „szejka” (energiczne wstrząsanie butelką).
Po takim zabiegu łańcuch warto wytrzeć szmatką, pozwolić mu wyschnąć, po czym założyć na rower i nasmarować.
Jakiś czas temu na rynku pojawiły się pierwsze urządzenia do czyszczenia łańcuchów. Zakup najtańszego modelu zwykle jest wyrzuceniem pieniędzy w błoto, jednak zakup maszynki renomowanej firmy wraz z dobrym środkiem czyszczącym, może być świetną inwestycją, która skróci, a co najmniej ułatwi nam pracę. Należy mieć tylko na uwadze, by łańcuch poddawać takiemu czyszczeniu odpowiednio wcześnie. W przeciwnym wypadku możemy zostać z brudnym łańcuchem i brudną maszynką…
Oprócz czyszczenia łańcucha, ważna jest kontrola jego wyciągnięcia. Na łańcuch w trakcie pracy, zwłaszcza przy dużych obciążeniach (podjazdy, sprinty na stojąco), działają ogromne siły rozciągające. W połączeniu ze ścieraniem sprawiają, że odstępy pomiędzy ogniwami łańcucha robią się większe, co z kolei prowadzi do tego, że nie wskakują na zęby tarcz tak jak powinny. Objawem jest przeskakiwanie łańcucha po zębatkach i starte zęby tarcz. Aby uniknąć konieczności wymiany całego napędu, należy zaopatrzyć się w przymiar do łańcucha.
Gdy już układ napędowy mamy wyczyszczony, sprawdzony i nasmarowany, czas na jeden z najważniejszych – układ hamowania. W zależności od rodzaju hamulców, musimy kontrolować i wymieniać różne części. W klasycznych hamulcach szczękowych należy zwracać uwagę na grubość okładziny klocków hamulcowych, ich odległość od rantów obręczy oraz stan linek. Jeśli hamulce stają się bardziej spowalniaczami niż faktycznymi hamulcami, należy wykonać odpowiednie czynności. Bardziej doświadczeni rowerzyści nie powinni mieć z tym problemów, a mniej doświadczonych, z uwagi na to, jak ważną rolę w bezpieczeństwie odgrywa układ hamulcowy, odsyłamy do serwisów. W przypadku hamulców szczękowych nie należy bać się dużych kosztów.
Podobnie sprawa ma się w przypadku hamulców tarczowych mechanicznych. Tu także należy kontrolować grubość okładzin, stan linek i pancerzy, ale także grubość tarczy hamulcowej. W sytuacji, gdy stwierdzimy jakieś nieprawidłowości, warto wybrać się z rowerem do solidnego serwisu. Sama wymiana okładzin hamulcowych nie jest skomplikowana, jednak ich regulacja może być kłopotliwa. Dodatkowo możemy mieć lekko skrzywioną tarczę, którą serwisant przy pomocy specjalnego narzędzia łatwo wyprostuje.
Sytuacja zmienia się dopiero przy hamulcach hydraulicznych. Tu nie mamy linek, a cały układ odpowiadający za ruch tłoczków jest zamknięty. Pozostaje nam więc kontrola grubości okładzin oraz tarczy (tu ważna jest też ich czystość, a właściwie to, aby nie były niczym zatłuszczone). Najczęstszym problemem z hamulcami hydraulicznymi jest zapowietrzenie układu. Naprawa nie jest skomplikowana, jednak wymaga specjalistycznego sprzętu oraz płynu hamulcowego. Nie będąc pewnym swoich umiejętności, również w tym przypadku rower z nieprawidłowo działającymi hamulcami najlepiej jest oddać do wykwalifikowanego serwisu.
We właściwym dbaniu o rower bardzo ważne jest regularne mycie. Choć w teorii jest to prosta czynność, w praktyce może okazać się kłopotliwa, gdy mieszkamy w dużym mieście na ograniczonej przestrzeni. Jednak Polak potrafi.
Najważniejsza zasada: nie kierujemy mocnego strumienia wody w miejsca, gdzie znajdują się łożyska i łączenia poszczególnych elementów. Rower najlepiej jest tylko zrosić wodą, na mokrą szczotkę nakładamy specjalistyczny środek d0 mycia rowerów bądź zwykły płyn do naczyń, myjemy, spłukujemy i prawie gotowe. Po opłukaniu roweru warto kilka razy unieść przednie koło i puścić, podobnie z tylnym – dzięki temu pozbędziemy się większości wody i resztki szybciej odparują.
Po wyczyszczeniu i umyciu roweru, gdy jest już suchy, warto jeszcze skontrolować ciśnienie w oponach i tak zadbanym rowerem można ruszać w drogę.
No Comments