Jesteśmy społeczeństwem informacyjnym, które coraz więcej czasu spędza w wirtualnej rzeczywistości na portalach społecznościowych oferujących zapisywanie statystyk fitness. Pytaniem nie jest, czy licznik jest nam w ogóle potrzebny. Pytanie brzmi: czy aby na pewno licznik?
Z góry załóżmy, że jeździmy trochę ambitniej niż w słoneczną niedzielę niehandlową w poszukiwaniu pieczywa, o którym zapomnieliśmy dzień wcześniej, bo inaczej tekst byłby długi i nudny.
Licznik klasyczny
Funkcje oferowane przez najbardziej podstawowe liczniki rowerowe raczej nie pomogą nam w treningach, jednak potrafią być przydatne. Średnia prędkość pozwala oszacować czas potrzebny na przejechanie określonego dystansu, a w oparciu o dystans całkowity – o ile poczynimy odpowiednie notatki – możemy skutecznie kontrolować stopień zużycia łańcucha i wymieniać go na czas, czyli zanim zacznie powodować przyśpieszone zużycie koronek kasety i zębatek korby. Natomiast prędkość aktualna bywa niezbędna przy jeździe w grupie: przed wycieczką możemy się umówić np. na rekreacyjne 25 km/h lub treningowe 33 km/h.
Licznik może być też praktycznym uzupełnieniem schowanego w kieszonce koszulki smartfona, który z wyłączonym ekranem dla oszczędzania baterii, przy użyciu odpowiedniej aplikacji wykorzystującej sygnał GPS, rejestruje nasz przejazd.
Kupując podstawowy licznik w pierwszej kolejności należy kierować się jego trwałością, a zwłaszcza odpornością na zmienne warunki atmosferyczne. Jeżeli jest to licznik bezprzewodowy, dobrze aby wykorzystywał cyfrową transmisję danych na linii czujnik(i)-licznik, gdyż inne urządzenia elektroniczne, takie jak lampka czy telefon, mogą zakłócać transmisję analogową.
Mając na uwadze, że licznik może nam posłużyć wiele lat, być używany jednocześnie w dwóch rowerach, a po zakupie nowego po prostu do niego przełożony, warto zainwestować w urządzenie uznanej marki: Sigma, Cateye, VDO.
Smartfon
Nowoczesny smartfon teoretycznie może zastąpić nam drogi komputer rowerowy GPS. Wystarczy zakupić odpowiedni uchwyt, np. Topeak Drybag, opcjonalnie czujnik kadencji i prędkości (2w1) oraz opaskę z pulsometrem. Sam uchwyt to koszt ok. 100 zł (biorąc pod uwagę wartość telefonu, nie warto na nim oszczędzać), zaś ceny czujników wahają się od 100 do 200 zł.
Największą wadą takiego rozwiązania jest żywotność baterii w smartfonie. Przy włączonej funkcji lokalizacji, komórkowej transmisji danych, połączeniach bluetooth/ANT+ oraz włączonym wyświetlaczu, bateria wystarczy nam na 3-4 godziny, a rozładowany telefon może być kwestią krytyczną w razie sytuacji awaryjnej bądź wypadku. Musielibyśmy więc dokupić dobry powerbank (koszt ok. 100 zł) i torbę na telefon z dodatkową kieszenią do zamontowania na górnej rurze ramy. Kolejny koszt i dodatkowa waga.
Drugą istotną wadą takiego rozwiązania jest czytelność wyświetlacza telefonu w słońcu. Tu zdecydowanie najlepiej sprawdzają się ciekłokrystaliczne, monochromatyczne wyświetlacze liczników i dedykowanych komputerków GPS.
Komputer GPS
To najdroższe rozwiązanie, lecz jeśli trenujesz na poważnie, lub po prostu możesz sobie na nie pozwolić – jest to rozwiązanie najlepsze. Akumulatorki większości tego typu urządzeń zapewniają minimum dobę działania, a często jest to powyżej 30 godzin. Wyświetlacz nawet w mocnym słońcu jest wystarczająco czytelny. Sparowane z odpowiednimi czujnikami zewnętrznymi: kadencji, prędkości, tętna i mocy, urządzenie zbiera wszystkie niezbędne informacje o naszym treningu i aktualnej formie.
Odbiornik GPS/Glonass przy pomocy wbudowanych czujników – akcelerometru i czujnika geomagnetycznego zapewnia wygodną i precyzyjną nawigację. W zależności od urządzenia, liczba funkcji może być tak duża, że niektórych wręcz nigdy nie wykorzystamy.
Rowerowe komputerki są naturalnie przystosowane do każdych warunków atmosferycznych, w jakich przyjdzie nam ochota jeździć, a więc dzielnie znoszą niskie i wysokie temperatury i są odporne na opady (urządzenie z ochroną klasy IPX7 zniesie nawet zanurzenie w wodzie o głębokości 1 metra przez 30 minut). Komputerek zamontowany na uchwycie przed mostkiem kierownicy nie wymaga tak mocnego odrywania wzroku od drogi jak telefon w torbie zamontowanej na ramie.
No Comments