Żyjąc w XXI w. jesteśmy skazani na technologię i wypada być z nią ma bieżąco. Bezprzewodowy licznik to już za mało. Z fajnej wyprawy krajoznawczej nie wypada wrócić bez zdjęć do wrzucenia na facebooka, a najlepiej wrzucać je na bieżąco z trasy. W końcu nie potrzebujemy do tego laptopa i stałego łącza. Telefon z LTE wystarczy. Prawdopodobnie wiesz, że Twój telefon ma wbudowany odbiornik GPS, a dokładniej AGPS, ale czy wiesz, że może mieć także Glonass i Beidou, akcelerometr, barometr, czujnik żyroskopowy, czujnik geometryczny, czujnik pola magnetycznego oraz technologię ANT+? Przy pomocy odpowiedniej aplikacji możesz dzięki nim rejestrować swoje przejazdy z niezwykłą dokładnością, uzyskiwać cenne informacje odnośnie parametrów przejazdu, a nawet sprawdzić kogo w trakcie niej mijałeś.
Pierwszą aplikacją na rynku do rejestrowania osiągnięć sportowych i monitorowania statystyk zdrowotnych było Endomondo. Program umożliwia monitorowanie aktywności w różnych dyscyplinach sportowych, m.in. w bieganiu, jeździe na rowerze, rolkach, nartach, ale także w sportach drużynowych, canicrossie czy tańcu. Aplikacja zapisuje przede wszystkim czas treningu, a także dystans i trasę uzyskaną dzięki modułowi GPS oraz intensywność treningu (średnie tempo, średnia i maksymalna prędkość), a po wszystkim przelicza to spalone kalorie.
Kolejną aplikacją tego typu, która zyskała rzeszę zwolenników, jest Strava i na niej się tu skupimy, gdyż do jeżdżenia na rowerze nadaje się lepiej, głównie dzięki tak zwanym „segmentom”, które są tworzonymi przez użytkowników programu odcinkami różnego rodzaju dróg. Klasyczny segment z założenia powinien być podjazdem, a przynajmniej mieć sumaryczne dodatnie przewyższenie, być wspinaczką, bowiem zwycięzca, czyli zawodnik z najlepszym czasem, otrzymuje tzw. KOM-a (z ang. „king of mountain” – „król góry”). Poza tym tylko podjazdy posiadają skalę trudności wyrażaną w skali 1-4, która jest zależna od długości oraz średniego procentowego nachylenia drogi. Segment nie musi być jednak podjazdem, bo nie każdy ma dostęp do gór. Powszechne są więc odcinki płaskie zwyczajowo oznaczane jako TT (z ang. „time trial” – „próba czasowa”) i mieszane, ale nie brakuje też zjazdów DH (z ang. „down hill” – „w dół zbocza”). Od jakiegoś czasu Strava umożliwia walkę z nimi, bo większość z nich prowadzi drogami publicznymi, a rozwijanie na nich dużych prędkości stwarza zagrożenie zarówno dla zawodników jak i osób postronnych. Nie warto więc tworzyć segmentów zjazdowych i nie powinno się ich robić w ciągu drogi zawierającej skrzyżowania.
Poza segmentami warto zainteresować się „wyzwaniami”. Najpopularniejsze z nich to comiesięczne „Gran Fondo” (do ukończenia wystarcza przejechanie za jednym razem 100 km) oraz poprzedzone nazwą danego miesiąca „Cycling Climbing Challenge” i „Cycling Distance Challenge”. Są jednak dużo ciekawsze, odbywające się raz w roku, w których wygrać można cenne nagrody, np. teamowy rower czy wyjazd na wspólny trening ze znanym profesjonalnym zawodnikiem lub drużyną kolarską. Jednym z ciekawszych, a zarazem najtrudniejszych wyzwań jest „Festive500” organizowany przez odzieżową markę Rapha. Zadanie jest nieskomplikowane: wystarczy przejechać 500 km między Wigilią a Nowym Rokiem, czyli np. 62,5 km każdego dnia. W wyzwaniu mogą brać udział zawodnicy z całego świata, więc wielu kolarzy z ciepłych w grudniu krajów, np. Australii i Oceanii, kończy je jedną 500-kilometrową jazdą (ale i w Polsce są tacy wyczynowcy), natomiast każdego roku odznaczenie za ukończenie wyzwania zdobywa tylko 20-25% spośród wszystkich uczestników, co pokazuje, że jest ono trudniejsze niż mogłoby się wydawać. Mnie się to udało raz i recepta jest prosta: odpowiednia ilość czasu, przygotowanie (odpowiednie ubranie, opony dające radę na lodzie, wcześniejsze oswojenie z jazdą przy ujemnych temperaturach) i determinacja. Jednego dnia pogoda może być wymarzona: kilka stopni na plusie, słońce i brak wiatru, a innego najgorsza: intensywne opady śniegu przy temperaturze 0-1°C i mocny wiatr. Dlatego bardzo istotna jest dobra strategia dopełniona skuteczną taktyką. Jeśli na samym początku wyzwania masz dobrą pogodę, przejedź więcej niż te 62,5 km – przejeżdżając 125 km ładnego dnia, będziesz mógł sobie odpocząć, gdy pogoda będzie wyjątkowo zła lub wyzwanie ukończyć przed czasem.
Strava to przede wszystkim społeczność. Przyglądnij się i zapisz do jednej lub kilku grup kolarskich. Możesz nawet założyć własną, zaprosić do niej swoich znajomych i wirtualnie z nimi rywalizować – kto w danym tygodniu przejedzie najwięcej kilometrów, kto zrobi najwięcej przewyższenia, czy nawinie najwięcej kilometrów za jedną przejażdżką. Rób i dodawaj zdjęcia, porównuj wyniki, rozpoczynaj i udzielaj się w klubowych dyskusjach. Po przejażdżce możesz użyć opcji „FLYBY” i na ekranie swojego komputera zobaczyć z kim i gdzie się mijałeś.
Jak zacząć? Nic prostszego. Zainstaluj aplikację na telefonie, zarejestruj się i nagraj przejazd. Dalej pójdzie z górki. Przeglądnij okoliczne segmenty i przejedź któryś na 100% swoich możliwości, a następnie porównaj swój wynik z liderem. Sprawdź lokalne grupy i dołącz przynajmniej do jednej. Spróbuj znaleźć znajomego i zacznij go obserwować („Follow”). W zależności od używanej przeglądarki, zainstaluj rozszerzenie „Elevate for Strava”, które da Ci dostęp do rozszerzonych statystyk. Sprawdź takie strony jak VeloViewer czy Strava Multiple Ride Mapper. A może lubisz też biegać? Jeśli tak, to świetnie – wybierz się na trening i zarejestruj go przy pomocy aplikacji. Powodzenia!
No Comments