Rowery elektryczne – niemal obiektywnie

W rowerowym świecie wciąż nie brakuje osób sceptycznych wobec rowerów elektrycznych. Nietrudno zgadnąć, że taki stan rzeczy wynika z tego, że większość z nich nie miała okazji pojeździć dobrym rowerem ze wspomaganiem choćby przez dłuższą chwilę. Postęp technologiczny sprawił, że w XXI w. częściej przemieszczamy się rowerem niż konno. To normalna, naturalna i absolutnie zdrowa kolej rzeczy.

Pierwszą kwestią, jaką warto sobie uzmysłowić w temacie rowerów elektrycznych, jest to, że rowery elektryczne były, są i już z nami pozostaną. Najlepiej przemawia za tym fakt, iż w Holandii już dziś sprzedaje się więcej e-bike’ów niż rowerów tradycyjnych. Jak dotąd największy skok ich sprzedaży miał miejsce z sezonu 2017 na 2018 – rynek rowerów elektrycznych wzrósł wtedy o 9%, przy wartości sprzedanych w 2018 e-bike’ów wynoszącej imponujące 823 mln € – 3,5 mld zł! W samej tylko Holandii! Jednak nie na nudnych liczbach skupimy się w tym temacie, bo rowery elektryczne to przede wszystkim świetna zabawa!

Centralnie umieszczony silnik Yamaha w rowerze Giant

Kontrowersje…

Rowery ze wspomaganiem od początku budziły ambiwalentne uczucia wśród tych, dla których rower jest czymś więcej niż pojazdem mechanicznym. Można to tłumaczyć na wiele sposobów. Przede wszystkim piękno jazdy na rowerze polega na tym, że wsiadamy na rower, naciskamy na pedały i momentalnie poruszamy się z wielokrotnie wyższą prędkością niż na piechotę, wykorzystując przy tym jedynie własną energię zamiast sztucznego paliwa. Rower to jeden z najbardziej efektywnych i niezawodnych środków komunikacji, który zwiększa możliwości naszego organizmu do pokonywania dłuższych dystansów, a jego używanie korzystnie wpływa na nasze zdrowie. Przyjęło się też przekonanie, iż jest to bardzo tani środek transportu.
Nowoczesny rower elektryczny wyrywa się ze schematu, do jakiego zdążyliśmy przywyknąć, jednak z pewnością niczego nam nie odbiera i w żaden sposób nas nie ogranicza. Siłę wspomagania możemy regulować, a jeśli tylko przyjdzie nam taka fantazja – silnik możemy wyłączyć całkowicie i pojechać jak na zwykłym rowerze. W drodze do pracy dobrym pomysłem jest użycie średniego lub najwyższego trybu wspomagania, aby się nie spocić, a po pracy jak tylko chcemy:
turystycznie – mocno okrężną, może nową malowniczą drogą, a może:
treningowo – przekraczając 25 km/h i doświadczając odcięcia wspomagania?, ewentualnie:
relaksacyjnie – zaczynając już odpoczynek po pracy? – wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas.

Rowerowa przejażdżka to niezawodny środek na stres i rodzaj sprzętu nie gra tu roli

Problemy wieku rozwojowego

Wszysto wskazuje na to, że większość wad z desek kreślarskich pierwszych projektów została już wyeliminowana. A było nad czym pracować. Duża waga, wysoko umiejscowiony środek ciężkości, opory silnika przy pedałowaniu z wyłączonym wspomaganiem lub przy wyczerpanej baterii, niska żywotność baterii, awaryjność, wygląd, a w końcu cena nowości…
Pierwsze rowery elektryczne raczej nie zachwycały wizualnie, a stosunek ich ceny do efektywności wspomagania – krótko mówiąc – nie zachwycał. Na szczęście konkurencja robi swoje, żaden producent nie chce zostać w tyle, więc postęp jest błyskawiczny. Niektóre rozwiązania musiały zostać dopiero wymyślone, a część została zapożyczona z motoryzacji i… lotnictwa (akumulatory pod względem technologicznym są bardzo podobne do tych, jakie możemy znaleźć w Dreamlinerach Boeinga).

Hybrid Cycling Technology by Giant

Uderzyłem w duży kamień silnikiem, kamień pękł na dwie części, a na obudowie silnika znalazłem tylko rysę!

– Konrad, zawodnik enduro, po pierwszej wyprawie na elektrykach

Jeśli nie Rover, to może Audi lub BMW?

Brytyjskie przedsiębiorstwo Rover Company, znane z produkcji samochodów i wprowadzenia na rynek roweru z napędem przenoszonym łańcuchem na tylne koło (1885 r.) przestało istnieć w 2005 r. i może być to znakiem czasu i historii mającej zatoczyć – nomen omen – wielkie koło…
Migracja ludności z prowincji do miast, zakorkowane aglomeracje, brak miejsc parkingowych, surowe normy emisji spalin – wszystko to sprawia, że ulubiony środek transportu większości populacji – samochód, może stać się wkrótce w 'machina non grata' w każdym mieście, którego ulice pamiętają dorożki ciągnięte przez konie. W przeciwieństwie do autostrad, miejskich dróg nie da się poszerzać, a podziemne parkingi są rozwiązaniem bardzo drogim i mającym swój limit. Nie może więc dziwić fakt, że wiele marek znanych jedynie z produkcji dwuśladów, zainteresowało się rynkiem rowerów elektrycznych, które są naturalnym ratunkiem dla przeludnionych aglomeracji.

Jazda…

Jazda, czyli dlaczego nie uda ci się nie mieć na twarzy banana po pierwszej w życiu przejażdżce rowerem elektrycznym. Jesteś motocyklistą na co dzień jeżdżącym jednośladem o mocy 200 koni mechanicznych i uważasz, że e-bike w żaden sposób nie może Cię zaskoczyć? Lepiej nie dawaj nikomu uciąć sobie za to ręki, bo motocykl trudno prowadzić jedną.
Wobec rowerów elektrycznych, podobnie jak względem swojego pierwszego wymarzonego roweru mechanicznego, nie da się być całkowicie obiektywnym. Zanim przejedziesz się e-bike’em, trudno ci cokolwiek o nich powiedzieć. A po pierwszej przejażdżce nie możesz się doczekać kolejnej. Nie możesz się doczekać aż znów na chwilę staniesz się małym beztroskim dzieckiem.

Wsiadając na rower elektryczny zapominasz o całym Bożym Świecie i czerpiesz przyjemność z jazdy, nie martwiąc się o kilometry, kondycję, teren i umiejętności. Po prostu się bawisz!

– Patrycja, miłośniczka ostrego koła i graveli – po pierwszym dniu spędzonym na rowerze elektrycznym

Próbując podsumować…

Nie jest pytaniem czy, ale kiedy i w jakim stylu dogonimy Holandię. Rowery elektryczne będą miały w tym ogromny udział, choć zamiast rewolucji należy spodziewać się e-wolucji – e-bike nie został wymyślony po to, by zastąpić rower mechaniczny, ale otworzyć przed nami nowe horyzonty. Pytaniem pozostaje: czy masz gdzie trzymać co najmniej dwa rowery? :)

You Might Also Like

No Comments

    Leave a Reply