Jak jeździć rowerem w zimie

Większość dyscyplin sportowych możemy uprawiać przez okrągły rok. Włącznie z teoretycznie sezonowymi, jak łyżwiarstwo czy tenis ziemny. A jak jest z kolarstwem? Obserwując ulice podczas śnieżnych dni, możemy dojść do wniosku, że są miesiące, gdy właściwym miejscem dla roweru jest garaż, a chcąc gdzieś dojechać, lepiej wybrać samochód lub komunikację publiczną. Ile prawdy, w kontekście jazdy na rowerze, jest w powiedzeniu, że nie ma złej pogody – są jedynie źle ubrane i przygotowane osoby?

Nie da się ukryć, że jazda rowerem w zimie jest dużo bardziej ryzykowna niż latem, ale czy w ciepłej porze roku nie zdarzają się dni z silnymi burzami i porywistym wiatrem, gdy nawet najtwardsi kolarze rezygnują z treningu? Podobnie jest z zimą. Na mocny wiatr i szczególnie intensywne opady nie jesteśmy w stanie się przygotować. Na szczęście na każde inne warunki, włącznie z gołoledzią i dużym mrozem – jak najbardziej. Co więcej – jazda zimą może być świetnym przygotowaniem do sezonu właściwego. Gdy większość rowerzystów odkurzy wiosną swoje rowery i będzie sapać podczas pierwszych przejażdżek, my z uśmiechem na twarzy będziemy ich wyprzedzać!

W tym temacie skoncentrujemy się na bezpieczeństwie, a więc na na technice jazdy i właściwym przygotowaniu, które nam w niej pomoże. Zacząć trzeba od przygotowania siebie, bo komfort fizyczny jest niezbędny do zachowania prawidłowych funkcji motorycznych. Chcąc mieć dobrą widoczność, nie możemy pozwolić, aby oczy łzawiły nam od zimnego wiatru, a soczewki okularów parowały. Możliwość precyzyjnego hamowania, zachowamy natomiast tylko wtedy, gdy dłonie nie przemarzną nam do szpiku kości. Na końcu, co nie znaczy, że najmniej istotne, jest zadbanie o zachowanie optymalnej temperatury ciała. Z chwilą, gdy nasza podświadomość zanotuje obniżanie temperatury kończyn i tułowia, mózg zajmie się pracą nad jej podwyższaniem, co nie pozostanie bez wpływu na naszą zdolność do koncentracji.
W pierwszej kolejności musimy zaopatrzyć się w odpowiednią ilość właściwych ubrań. Powinna być to kombinacja na trzy rodzaje warunków pogodowych: 1) temperatura dodatnia i deszcz bądź deszcz ze śniegiem, 2) temperatura dodatnia bez opadów oraz 3) temperatury ujemne.


Gdy już przygotujemy siebie, należy przyglądnąć się swojemu rowerowi. Krytyczny dla nas jest punkt podparcia, którym wykonujemy najwięcej pracy, a więc pedały. Jeżeli jeździmy w zatrzaskach (nie polecane początkującym, ale zaawansowanym już jak najbardziej), sprawa jest bardzo prosta, bo będziemy potrzebować po prostu zimowych butów lub porządnych, ciepłych ochraniaczy na buty letnie, do których świetnym dodatkiem będą grube skarpety z wełny merino.

Większość z nas pozostanie pozostanie przy pedałach platformowych. W sytuacji, gdy w ciepłych porach roku wystarczają nam najprostsze, plastikowe pedały, zimą należy pamiętać o tym, że niska temperatura oraz przymarzająca wilgoć lub wręcz błoto pośniegowe, są w stanie mocno ograniczyć przyczepność podeszew naszych butów do pedałów. Skutecznym rozwiązaniem tego problemu może być zakup pedałów platformowych z tzw. pinami, których zwykle używają miłośnicy jazdy grawitacyjnej.
Na sam koniec trzeba się upewnić, że będziemy dobrze widoczni dla innych kierowców. Mam tu na myśli nie tylko jazdę przed świtem lub po zmroku, lecz także takie warunki, jak słońce odbijające się pod ostrym kątem od śniegu lub lodu, dlatego oświetlenie powinno być odpowiednio skuteczne i włączane bez względu na porę dnia.
Drugim z dwóch kluczowych punktów kontaktu w zimie jest oczywiście kontakt opony z podłożem. Jeżeli w sezonie zasadniczym jeździmy na wysokim ciśnieniu, przed nadejściem pierwszych przymrozków należy je zmniejszyć, a najlepiej pomyśleć nad zakupem kompletu opon z przeznaczeniem do jazdy zimą. Bieżnik z kolcami nie jest konieczny – w niektórych sytuacjach, jak np. przejeżdżanie przez torowiska, pokrywy studzienek lub po bruku starego typu („kocie łby”), kolce mogą wręcz ograniczyć przyczepność naszych opon. Postawmy więc na nieco szersze opony, jeżeli jeździmy na węższych niż 1,75″ (45c), wykonane z miękkiej mieszanki gumy z bieżnikiem dobrze odprowadzającym wodę, gdyż drogi najczęściej będą mokre.


Technika jazdy zimą nie jest skomplikowana i w zasadzie ogranicza się do trzech zasad:
1) Wolniej! Nawet jeśli warunki na drodze wydają się dobre, lepiej nadmiernie się nie rozpędzać – zimowa droga potrafi zaskoczyć, zwłaszcza w okolicach temperatury na poziomie 0-1°C, gdy część drogi może być mokra, a krótki fragment w zacienionym miejscu przymrożony.
2) Aby trzymać pion należy trzymać… pion! – Należy unikać pochylania się w zakrętach, a więc przed każdym ostrzejszym wirażem należy zwolnić niemal do zera, a na krętych zjazdach można asekurować się zdjętą pedała, wewnętrzną do skrętu nogą.
3) Unikaj przedniego hamulca! – Uślizg tylnego koła jest o wiele łatwiejszy do opanowania niż uślizg przedniego, zaś jednoczesny uślizg obu kół w większości przypadków skutkować będzie wywrotką. Ostrożne używanie przedniego hamulca na śliskiej nawierzchni bezpieczne jest tylko przy powolnej jeździe na wprost.
Poza tym staraj się trzymać bliżej środka jezdni niż robisz to latem, bo to właśnie przy prawej krawędzi pasa będzie czekać na nas najwięcej pułapek w postaci dziur, kolein, kamieni i oczywiście studzienek kanalizacyjnych. Być może czasem jakiś kierowca na Ciebie przez to zatrąbi, lecz lepiej dojechać do celu bezpiecznie niż przesadnie uprzejmie wobec kierowców samochodów.

Jeśli rowerem dojeżdżasz do szkoły czy pracy, jazdę podczas ładnych dni (sucho i ciepło) wykorzystaj do treningów! Wystarczy odpowiednio zaplanować sobie np. trasę powrotną i nadłożyć trochę drogi, jeśli jest krótka dla danego. Przykładowo: poniedziałek możesz pojechać rozjazdowym tempem. We wtorek wykonać 5 x 200 metrów sprintu. W środę możesz rozglądnąć się za jakimś podjazdem i zrobić kilka powtórzeń po kilka minut intensywnej wspinaczki. Czwartek może być świetnym dniem na małe interwały. A piątkowy powrót podczas spokojnej jazdy wykorzystaj do odpoczynku po całym tygodniu trenowania!

You Might Also Like

No Comments

    Leave a Reply