Kilka lat wstecz dużą popularnością cieszyły się zestawy do konwersji zwykłego roweru na elektryczny. Miało to jedną zasadniczą zaletę – można było przerobić na e-bike’a prawie każdy rower, więc nie trzeba było się zastanawiać, jaki elektryk będzie dla nas najlepszy. Drugą zaletą była cena, przynajmniej na papierze. Dalej były już same wady. Dziś, po latach udoskonalania seryjnie produkowanych rowerów elektrycznych, przerabianie zwykłego roweru na elektryczny jest zwyczajnie nieopłacalne.
Bardzo ważny środek ciężkości
Aby rower był stabilny, jego środek ciężkości powinien znajdować się nisko i jak najbliżej środka tak zwanej bazy kół, czyli prostej łączącej osie kół. Stąd odchodzenie od baterii montowanych na bagażniku i silników w kole, choć zaletą silnika centralnego jest jeszcze to, że nie stawia oporów przy pedałowaniu bez wspomagania (wyłączającego się, zgodnie z obowiązującym prawem, przy osiągnięciu 25 km/h), a wrażenia z jazdy są maksymalnie zbliżone do tych, jakie znamy z rowerów tradycyjnych.
Największy producent rowerów na świecie, tajwańska firma Giant, ma już tylko jeden rower z baterią na bagażniku i silnikiem w przednim kole i jest to wyjściem naprzeciw klientom z ograniczonym budżetem.
Rowery elektryczne do miasta i na krótsze wyprawy
Różnica pomiędzy powyższymi modelami jest duża, więc dla klientów, którym nie przeszkadza bateria zintegrowana z bagażnikiem, Giant przygotował alternatywę w postaci modelu o nazwie Entour:
Modele Ease i Entour występują wyłącznie w damskiej geometrii ramy, natomiast Anytour istnieje również z męską ramą.
Jeśli szukasz roweru do miasta i okazjonalnych wycieczek poza nie, z łatwością wybierzesz coś dla siebie. W sytuacji, gdy budżet nie stanowi problemu, naszą sugestią byłby model Anytour E+1, odpowiednio do potrzeb w wersji GTS (rama męska) lub LDS (rama damska).
Cross, trekking i sprawa przestaje być tak oczywista
W przypadku rowerów tradycyjnych, rower crossowy kupujemy wtedy, gdy szukamy roweru maksymalnie uniwersalnego i nie potrzebujemy bagażnika i błotników zamontowanych na stałe (bo np. wystarczają nam takie montowane na sztycę – bagażnik i błotnik tylny oraz na zaczep do korony widelca – błotnik przedni).
Rowery trekkingowe to maszyny, które dają radę w mieście, jednak najlepiej sprawdzają się podczas dłuższych wypadów za miasto, lub wręcz wielo(tygo)dniowych podróży.
Będąc przekonanym, że właśnie takiego roweru szukasz, idealnym wyborem będzie Seria Explore:
Model Explore 0 to najbardziej zaawansowana wersja serii Explore. Za dodatkowe 3700 zł względem wersji 2 otrzymamy powietrzny amortzator ze sztywną osią, osprzęt klasy XT (dodatkowe 2 przełożenia – w sumie 11) oraz komputer RideControl EVO z wyświetlaczem ciekłokrystalicznym. Silniki oraz baterie w obu wersjach są takie same (silnik Yamaha 80 Nm i 350% wspomagania, bateria EnergyPak 500 Wh, 6V, 13.8Ah).
A może tani, uniwersalny rower elektryczny?
Jednym z największych hitów sprzedaży od Gianta jest elektryczny rower górski typu hardtail (amortyzowany widelec, sztywna rama) o nazwie Fathom E+3 29er. Powód jest raczej prozaiczny: świetny stosunek ceny do jakości.
W cenie 9 tys. zł otrzymujemy centralny, bezoporowy silnik Yamaha, baterię zintegrowaną z dolną rurą, amortyzator i hydrauliczne hamulce tarczowe. Jeśli szukasz relatywnie taniego elektrycznego roweru górskiego, to możesz zakończyć poszukiwania – znalazłeś.
Jednak przypuśćmy, że z utwardzonych dróg nie planujesz zjeżdżać zbyt często i wolisz nieco bardziej wyprostowaną, wygodniejszą pozycję. W takiej sytuacji wielu sprzedawców, zupełnie zresztą słusznie, zaproponowałoby przedstawiony wyżej rower trekkingowy – Giant Explore E+. Z amortyzatorem o mniejszym skoku, zbyt małym prześwitem na offroadowe opony 29″, za to 2 tys. zł droższym. A ile pieniędzy potrzebujemy, by uczynić Fathoma rowerem równie wygodnym bądź wygodniejszym od Explore? Policzmy: amortyzowana sztyca – 300 zł, regulowany wspornik kierownicy – 100 zł, wygodne, dopasowane siodełko – 300 zł, ergonomiczne chwyty z rogami – 200 zł. Uzbieraliśmy 900 zł. Rower wciąż nas kosztuje poniżej 10 tys. zł…
Fathom, podobnie jak większość rowerów ze stajni Gianta, występuje w więcej niż jednej wersji, warto więc sprawdzić modele Fathom E+ 2 29er (11 499 zł) oraz Fathom E+ Pro (15 699 zł).
Pełne zawieszenie
Kochasz rekreacyjną jazdę po górskich szlakach? Lubisz po długim tygodniu odprężyć się na lokalnych singletrackach? A może po prostu cenisz sobie wygodę, jaką daje amortyzowana rama? Jeśli choć raz odpowiedź była twierdząca, to powinieneś uważniej przyglądnąć się rowerowi Giant Stance E+ 2, którego katalogowa cena wynosi jedyne 14 299 zł.
O tym rowerze, o frajdzie, jaka płynie z jazdy na nim, można by napisać książkę, ale gdy tylko kupisz ten rower, to pewnie tylko przekartkujesz instrukcję obsługi, a na czytanie innych będziesz mieć mniej czasu niż wcześniej… Geometria trail, koła 27.5+ tubeless ready, powietrzny amortyzator o skoku 120 mm, osprzęt Deore/SLX, hydrauliczne hamulce z tarczami 203 mm – brzmi jak zabawa? Tak powinno i tak jest, o czym zdążyliśmy się przekonać, gdy tylko trafił do naszej floty testowej. Tym rowerem po prostu trzeba się przejechać, bo nawet krótka przejażdżka wyrazi więcej niż czternaście tysięcy dwieście dziewięćdziesiąt dziewięć słów…
Dla bardziej zaawansowanych, bardziej wymagających fanów e-MTB tajwański potentat przygotował jeszcze 5 kolejnych elektrycznych rowerów full suspension:
A gdzie szosa, gdzie gravel?
Już uspokajamy. Jak najbardziej istnieją, tylko zainteresowanie nimi w Polsce jest jeszcze na tyle małe, że Giant nie zdecydował się wprowadzić ich na polski rynek. Gdybyś jednak był zainteresowany takim rowerem, to polecamy podejść do dealera marki Giant – jest spora szansa, że uda mu się zamówić taki rower specjalnie dla ciebie z zagranicznej dystrybucji.
Konkluzja
Jak widać z powyższego zestawienia, większość z nas już dziś jest w stanie wybrać elektryczny rower według własnych potrzeb, a trudno przypuszczać, aby producenci rowerów planowali spocząć na laurach. Jesteśmy niezmiernie ciekawi czym zaskoczy nas kolekcja 2020…
No Comments