Gravele 2019 – Marin Gestalt, Giant Anyroad, Kross Esker, Kellys Soot

Była moda na rowery typu Fat Bike, był boom na rowery z kołami 27,5+ (opony o szerokości 2,8-3″). Przez chwilę mogło się wydawać, że podobnie będzie z gravelami, bo na asfalcie ustępują rowerom szosowym, a w bardziej wymagającym terenie nie mają startu do rowerów MTB. Dziś jednak trudno uwierzyć, że ten rodzaj roweru wszedł do masowej produkcji tak późno. Przyjrzyjmy się kilku modelom na rok 2019.

Jeżeli ktoś jeszcze nie wie, czym właściwie jest gravel, zachęcam do lektury tego wpisu. Większość producentów woli nie eksperymentować i trzyma się wyjściowego, sprawdzonego kanonu roweru szutrowego, a więc aluminiowa wersja do zabawy i chromowo-molibdenowa pod wyprawy. Z tytułowych marek wyróżniają się tylko rowery Giant, wprowadzając (nie)zupełnie nowy model carbonowy – Revolt (już w 2014 występował z carbonową ramą). Ze względu na cenę, wielkiej popularności na razie wróżyć mu nie będziemy i skupimy się na modelu Giant Anyroad, który kształtem ramy wyraźnie odbiega od konkurencyjnych konstrukcji. Właściwie można zadać sobie pytanie – czy aby na pewno jest to rower szutrowy?

Giant Anyroad

Sam Giant na swojej stronie nie umieścił Anyroada w kategorii gravel, lecz „x-road → adventure„. Fabryczne opony z pewnością nie są idealne na drogi szutrowe, ale cała reszta się zgadza: kierownica szosowa z wygiętymi do zewnątrz dropami (ang. „flared drops”), bardzo wygodna geometria, komplet mocowań na błotniki i bagażnik, hamulce tarczowe i dość prześwitu na opony 33c z przełajowym/szutrowym bieżnikiem. Co producent miał zatem na myśli? Być może specjaliści od marketingu postanowili go nie zaszufladkować w jednej konkretnej kategorii i pozycjonując go jako rower „x-road/adventure” dotrzeć do większej liczby odbiorców. Niemniej „adventure” to przygoda, czyli często bikepacking, a w Anyroadzie mamy za mało miejsca w przednim trójkącie ramy na torby. Fakty są takie, że Anyroad jest już modelem z ugruntowaną pozycją na rynku i świetnymi wynikami sprzedaży, a jednym i niedrogim zabiegiem – wymianą opon np. na bardzo uniwersalny model Schwalbe G-One – możemy zrobić z niego pełnoprawnego gravela.
Anyroady są wyposażone w napędy typu 2x. W najtańszym modelu (2) znajdziemy mieszankę Sory (2×9) z przełajowym (32/48T) mechanizmem korbowym FSA oraz mechaniczne hamulce tarczowe TRP Spyre-C. Wyższy model (1 GE) wyposażono w pełną Tiagrę (2x) oraz hydrauliczne hamulce tarczowe Giant Conduct SL. Najwyższy model (Advanced) na ramie z włókna węglowego to również Tiagra z modelu 1 (GE). Poza ramą, największe różnice to sztywne osie i większe tarcze hamulcowe (160 zamiast 140 mm).

MARIN GESTALT

Gestalt jest konstrukcją stanowiącą kanon roweru szutrowego – uterenowiony rower szosowy. Surowy, sztywny. Idealny na krótkie, lecz intensywne przejażdżki i treningi poza gładkimi asfaltami. W przeciwieństwie do Anyroada, który występuje w 3 wersjach (dwie podstawowe: 1 i 2), Marin oferuje 3 podstawowe modele oraz 2 oznaczone Marin X10 oraz Marin X11, co sprawia, że każdy znajdzie wersję dla siebie. Najtańszy, nieoznaczony żadną cyfrą Gestalt, to klasyczny entry-level: szosowy napęd 2×8 Claris, frameset w całości wykonany z aluminium 6061 oraz mechaniczne hamulce tarczowe Promax Render R Road z jednym ruchomym tłoczkiem. W relatywnie niskiej cenie dostajemy jednak solidną, świetnie zaprojektowaną ramę, na którą producent udziela dożywotniej gwarancji, wytrzymałe koła, świetne opony, wygodne siodełko, a i do pozostałych komponentów trudno mieć większe zastrzeżenia. Rower nie jest najlżejszy, ale nie jest też ciężki. W sam raz na początek szutrowej przygody.

Model wyższy, Marin Gestalt 1, ma już widelec wykonany z carbonu, mechaniczne hamulce tarczowe z dwoma ruchomymi tłoczkami (Tektro MD-C500) oraz wyższą grupę napędową – Shimano Sora 2×9. Dopłacamy zatem do widelca z włókna węglowego, który dodaje nam trochę więcej komfortu i lepszego napędu.
Bardzo ciekawą propozycją jest Marin Gestalt 2, bo za rozsądną kwotę dostajemy nowoczesny frameset na tak ważne w jeździe offroadowej sztywne osie oraz bardzo dobre połączenie szosowej grupy napędowej Tiagra 2×10 z korbą FSA w systemie MegaExo (oś przelotowa, lekka i sztywna). Hamulce wciąż są mechaniczne, lecz w takiej cenie trudno się spodziewać hydrauliki.
Mając do dyspozycji większy budżet, warto zainteresować się Marin Gestaltami serii X, a zwłaszcza droższym modelem X11. Producent pisze o nich już jako o rowerach górskich z szosową kierownicą. Napęd typu 1x, (X10: 1×10, X11: 1×11), niski przekrok, regulowana sztyca bądź możliwość jej zamontowania, hamulce tarczowe mechaniczne (X10) bądź hydrauliczne (X11), sztywne osie w obu modelach, czynią te rowery maszynami, które moglibyśmy nazwać gravelami wyczynowymi.

KROSS ESKER

Pierwsze gravele od największego polskiego producenta wciąż są sporą niewiadomą. Połączenie asymetrycznej ramy z aluminiowym widelcem i najniższą grupą (konsekwentnie pomijam Tourney) od Shimano w najtańszym, choć wcale nie tanim modelu Esker 2.0, jest ciekawe, ale ryzykowne. Wizualnie rower może się podobać. Szlifowane spawy ramy sprawiają, że na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z rowerem z wyższej półki.

Model wyższy, Kross Esker 4.0, jest dla odmiany propozycją o wiele rozsądniejszą, gdyż opiera się na ramie chromowo-molibdenowej, a więc dla miłośników bikepackingu lub klasycznych kształtów rurek ramy. Stal cr-mo świetnie tłumi drgania, więc powinny się nią zainteresować także osoby szukające komfortu. Esker 4.0 został wyposażony w Tiagrę 2×10 uzupełnioną o mechanizm korbowy od FSA z turystycznym stopniowaniem 36/46T. Hamulce to oczywiście konstrukcja mechaniczna. W tym przypadku postawiono na uznane, proste hamulce AVID CB BB5R z jednym ruchomym tłoczkiem współpracującym z tarczami o średnicy 160 mm. Obręcze marki WTB na piastach Deore pozwalają mieć nadzieję na długą żywotność kół. Od strony wizualnej jest podobnie jak z Eskerem 2.0. Rower może się podobać, przy czym wyraźnie widać inspirację konstrukcjami innych producentów.

A co dostaniemy w najwyższym, dość drogim modelu Kross Esker 6.0? Sporo. Jest naprawdę przyzwoicie. Nowoczesny frameset wyposażony w pełną grupę 105 od klamek przez przerzutki, aż po hydrauliczne hamulce tarczowe, nie pozostawia niedosytu. Systemowe koła DT Swiss na sztywnych osiach to zapowiedź pewnego prowadzenia w zakrętach. Od strony wizualnej również jest bardzo dobrze – czarny matowy lakier to klasyka, która nigdy się nie znudzi.

KELLYS SOOT

Rowery Kellys, podobnie jak Kross, oferuje 3 modele graveli: 30, 50 i 70, jednak trudno szukać podobieństw między koncepcjami obu producentów. Najtańszy model, Kellys SOOT 30, choć wyposażony w niską grupę Claris, posiada carbonowy widelec, sztywne osie i sprawdzone mechaniczne hamulce tarczowe Tektro Spyre z dwoma pracującym tłoczkami. Od strony wizualnej rower prezentuje się ciekawie, a od mechanicznej wygląda na dobrze przemyślaną propozycję typu entry-level.
Ciekawiej robi się już przy drugim modelu oznaczonym liczbą 50, bowiem w temacie napędu robimy przeskok o 2 grupy: z Clarisa (2×8) na 105 (2×11). Sztywne osie, hamulce hydrauliczne (pozagrupowe RS505), ciekawy design.
A bardzo ciekawie, gdy dołożymy 400 zł do modelu Kellys SOOT 70, w którym znajdziemy napęd 1x – Sram Apex 1×11 oraz… regulowaną sztycę! Soot 70 może być idealnym wyborem dla osoby, która waha się między rowerem przełajowym a gravelem, szuka roweru z jednej strony bezkompromisowego, gotowego do szybkich, krótkich treningów w pobliskim pagórkowatym lesie, ale nie potrzebuje maksymalnie agresywnej geometrii pod wyścigi i jednego roweru chce używać do treningów i dojazdów do szkoły bądź pracy.

Podsumowując, sezon 2019 może być przełomowy dla rynku rowerów szutrowych. Konkurencja powinna mobilizować do ulepszania swoich konstrukcji i zniechęcać do przesadzania w ich wycenie.

You Might Also Like

No Comments

    Leave a Reply